Pani z przedszkola każdego dnia mnie zawstydza.
Poniedziałek: M-ka idzie do przedszkola w końskim ogonie. Wraca z dobieranym warkoczem.
Wtorek: M-ka idzie do przedszkola z dwoma kitkami. Wraca z jakąś plecionką.
Środa: M-ka idzie do przedszkola w fryzurze na cebulę. Wraca z warkoczykami.
Czwartek: M-ka idzie do przedszkola w jakiejś wariacji na temat kucyków. Wraca z koszyczkiem (i to takim, że mi szczęka opadła)
Piątek: M-ka idzie do przedszkola z włosami związanymi z boku. Wraca z dwoma dobieranymi warkoczami.
Ja wiem, że nie mam ani polotu ani zdolności do takich pięknych fryzur.
Nie mam, bo mi przez ponad dwa lata M-ka swoich włosów dotknąć nie dała i jedyne na czym mogłam ćwiczyć i się rozwijać, to były Małe Kucyki Pony. Ale umówmy się, to nie to samo.
Pomijam już fakt, że z samego rana, to żadna z nas nie jest skora do rozbudowanych zabiegów stylistycznych.
W efekcie babcia, która przyszła odebrać pewnego dnia M-kę, nie poznała jej.
Dlaczego?
Bo M-ka była uczesana.
Pomyślałam nawet, że może w ten subtelny sposób Pani z przedszkola mi sugeruje, jak powinno być uczesane dziecko.
Podobno nie mam się czym przejmować. Kolega z pracy ma teorię, że w jego przedszkolu pani chcąc pokazać, że jego córka ma źle upięte włosy wsmarowuje jej dżem w czuprynę. A w domu dziecko też je kanapki z dżemem i we włosach nic nie ma!
Ja wiedziałam, że wybraliśmy dobre przedszkole, przynajmniej dziecko mam uczesane ;)
Jestem typem, który takie rzekome sugestie bierze głęboko do siebie i swoimi domysłami, niczym solą posypuje ranę powstałą z podkreślam rzekomej krytyki. Gdybym tak patrzyła na świat przez pryzmat "Ja wiedziałam, że wybraliśmy dobre przedszkole, przynajmniej dziecko mam uczesane ;)" byłabym spokojnym i o niebo szczęśliwszym człowiekiem. M-ce zazdroszczę Mamy i Jej mądrości, którą dostrzega ale chyba z lekkim niedowierzaniem :)
OdpowiedzUsuńNo wiesz, przez dwa dni miałam poczucie winy i wstydu, ale potem sobie pomyślałam, a niech sobie czeszą :)
Usuńod razu mi się przypomina, jak to Zola była tak nieładnie uczesana przez Dereka, że aż Miranda zrobiła mu szkolenie :)
OdpowiedzUsuńTak. Ja się bardzo identyfikuję z tą sceną :)
UsuńJak zwykle się uśmiałam :D
OdpowiedzUsuńPowiem jak to wygląda od strony pani przedszkolanki może (byłam wolontariuszką w przedszkolu integracyjnym); dzieci walczą o uwagę pani, to któremu uda się skupić na sobie uwagę i choć na chwilę wślizgnąć na kolana, jest wyróżnione i przeszczęśliwe. Wiem jak dzieciaczki walczyły o mnie i tak np.; Zuzia wygrywała czasem rysowaniem, Julcia tym że była najmłodsza i małomówna, a Oliwka właśnie długimi włoskami, które uwielbiała mieć zaplatane i zawsze o to prosiła (kilka razy dziennie, więc może pani poprawia nie tylko Ciebie, ale również siebie)...dzieci mają swoje sposoby ;)
Ps. Mając poczucie winy zmieniłabym zdjęcie blogowe na jakieś z bardziej wyszukaną fryzurką ;)
UsuńPotem zauważyłam, że pani hurtowo wszystkie dzieci czesze :) A Ty z kolei mi przypomniałaś, że przecież jako wychowawca kolonijny czy w ognisku wychowawczym też czesałam - zupełnie mi to z głowy wypadło :)
UsuńWiesz, ja to lubię M-kę rozczochraną, taka jest najpiękniejsza :)