31 grudnia 2012

M-ka: Tato, zaśpiewaj piosenkę o zniszczeniu!
Tata wprawdzie się trochę zdziwił, ale zaczął śpiewać to:


M-ka spojrzała na tatę i mówi:
- Nie tato, nie to. Śpiewamy to:



Zniszczenie według M-ki: "A tego nie zniszczy nic. Mam ciebie"

30 grudnia 2012

Powalona chorobą, leżę w łóżku i myślę sobie, że chorowanie było fajne, gdy było się dzieckiem.
Kiedy mama czule odgarniała włosy z czoła, przynosiła kakao i jajecznicę.
I leżę tak i myślę, ile bym teraz dała za tą jajecznicę i to kakao od mamy.
A tu nagle wchodzi M-ka i do łóżka podaje mi to:


29 grudnia 2012

M-ka używa nowego słowa.

Cały plecak wypełniła swoimi zabawkami.
Katie: Gdzieś się wybierasz?
M-ka: Nigdzie. Ja tutaj trzymam swoje kolekcje.
_

M-ka przymierza nową sukienkę zrobioną przez babcię na drutach:
- Jaka piękna! W sam raz do mojej kolekcji!

28 grudnia 2012

Efekt uboczny świąt: Jeśli M-ka zobaczy jakiś przedmiot z napisem, uważa, że jest tam napisane "M-ka".
Czyli, że jest dla niej.
Jak prezent.

27 grudnia 2012

Z cyklu, cuda wigilijne:
M-ka, sama z siebie, wyrzuciła smoczek do kosza na śmieci.
I jest z tego powodu niesamowicie dumna.
Rodzice odetchnęli z ulgą.

26 grudnia 2012

M-ka do cioci:
- A skąd masz taki szalik?
Ciocia: Dostałam od Mikołaja.
M-ka: Naprawdę?
Ciocia: Tak, nawet trafił w mój gust.
M-ka: Jaki gust?

Sarkazm w tym wieku? Nie za wcześnie trochę? ;)

23 grudnia 2012

21 grudnia 2012

19 grudnia 2012

Refleksja Pani Przedszkolanki, po wstepnej diagnozie:
- Ja to widzę M-kę, jako przyszłą poetkę. Będzie pisać telenowele.

17 grudnia 2012

M-ka po raz pierwszy na łyżwach:
- wyraziła dezaprobatę, że łyżwy nie są różowe;
- jadąc krzyczała na całe lodowisko: daję radę, daję radę!
- z łyżew najbardziej podobał się jej kask;
- na koniec popłakała się, że chce już być duża, żeby szybko jeździć na łyżwach.

16 grudnia 2012

Treść sms-a od W.:

"Rozmawiamy o rodzeństwie. Mówię do K, że M-ka nie ma ani siostry ani brata. Na to K:
- Ale ma A siostrę i mnie brata"

Wzruszyłam się :)

12 grudnia 2012

Kupuję dla M-ki ocieplane spodnie. Wybieram jedną parę, M-ka patrzy i zaczyna się śmiać:
- Chyba jednak nieee!

A naprawdę sądziłam, że dopiero w wieku nastu lat, będzie krytykować ubrania, które dla niej wybiorę ;)

11 grudnia 2012

Zmieniam pościel.
M-ka: A skąd ty masz taką piękną kołdrę?
Katie: Dostałam od mojej babci
M-ka: Naprawdę? No to gratuluję!

Jak dla mnie, to jakaś kpina w tym była ;)

10 grudnia 2012

9 grudnia 2012

M-ka zerwała naszyjnik z koralików misia. Dzielnie nawlekała przez dwa dni koraliki na nitkę, a było to dość trudne i męczące zajęcie. W pewnym momencie poszła do dziadka:
- Dziadku, pomożesz mi?
-  A w czym mam ci pomóc?
- Nawleczesz mi koraliki?
Dziadek nawlekł M-ce koraliki, a potem zawiązał nitkę. W tym czasie babcia gotowała obiad i nagle dobiegł ją przeraźliwi płacz M-ki. Wbiega do pokoju, patrzy a tam dziadek kompletnie zbity z tropu i M-ka cała zaryczana z naprawionym naszyjnikiem w dłoni.
Babcia: Czemu płaczesz?
M-ka: Bo ja teraz nie mam jak nawlekać!!!!

8 grudnia 2012

M-ka u babci i u dziadka:
- Wiecie, spadł śnieg i można na nim robić ślady. Wy też możecie robić ślady na śniegu ale... czy wy macie buty?

7 grudnia 2012

6 grudnia 2012

M-ka powiedziała, że chciałaby dostać od Mikołaja skoczną piłkę. A ponieważ M-ka od czasu do czasu mówi, że coś chce, po czym o tym zapomina, to ową prośbę zignorowałam.
Dzwonię dziś z pracy do M-ki:
Katie: Cześć M-ko, przyszedł do ciebie Mikołaj?
M-ka (radośnie): Tak, mamusiu!
Katie: Naprawdę, to fantastycznie!
M-ka (smutno): Ale mnie nie obudził i go nie widziałam...
Katie: A co ci Mikołaj przyniósł?
M-ka radośnie wymienia, po czym robi przerwę i smutnym głosem oznajmia: Ale nie przyniósł mi mojej skocznej piłki!

Cholera ;)

3 grudnia 2012

Babcia z dziadkiem mają gości. M-ka przysiadła się do nowo poznanych cioć. Przygląda się jednej, wskazuje na jej brzuch i mówi:
- O! Masz dzidziusia!
Nowo poznana ciocia: Widzicie, dziecko prawdę powie, a wy to mnie ciągle okłamujecie, że nie jestem gruba!

M-ka mistrzynią dyplomacji!

2 grudnia 2012

M-ka znów chora. Podaję jej lekarstwa, gdy już wszystkie połknęła, spojrzała na mnie z wyrzutem:
- Mamo, nie zadziałało!