Pewnego dnia M-ka powiedziała:
- Kocham tego kota.
To było zdaje się pierwszy raz w jej 7-letnim życiu. A potem stało się wielkie nieszczęście, bo jechałyśmy na wakacje, a kot miał zostać u dziadków. Rozpacz M-ki była ogromna. Że ona będzie tęsknić, że nie wytrzyma, że weźmy kota ze sobą, albo nie jedźmy, bo ani ona ani on (aha, jasne) tej rozłąki nie przetrzyma. Niestety - kot został, M-ka wyjechała. Przez trzy pierwsze dni prosiła, aby zadzwonić do kota, żeby mogła pomiauczeć mu do słuchawki.
Dwa tygodnie wakacji minęły, wróciłyśmy do domy, kończę telefoniczną rozmowę z babcią i mówię do M-ki:
- Do babci pojedziemy jednak jutro.
M-ka: A po co?
Katie: Odebrać kota.
Cisza. Po chwili M-ka szeptem:
- Ojejciu. Zapomniałam, że my kota mamy...
HAHAHAHA!!! Genialna :))) I jak tu wierzyć kobiecie, jak co z oczu, to z serca:)))
OdpowiedzUsuńCiągła zmienność ;)
Usuń