Siedzi sobie człowiek przy otwartym balkonie w majowy wieczór, delektuje się chwilą, która jest i nagle spod balkonu słyszy rozdzierające na dwa głosy:
- Mila... Miilaa... Mileeenaaa!
- Mila... Miilaa... Mileeenaaa!
Koledzy z klasy przyszli.
Zaczęło się.
Zaczęło się.
;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz