Razem z dziadkiem gramy w grę wymyśloną przez M-kę. Dokładniej, to próbujemy grać, bo od pół godziny M-ka tłumaczy zasady tej gry, co chwila je zmieniając, a gdy raz próbowaliśmy w nią zagrać, to się okazało, że wszystko zrozumieliśmy źle i M-ka zaczęła tłumaczyć raz jeszcze. Zdaję się, że wtedy westchnęłam.
M-ka: No dobrze, to może zagramy w bierki, bo widzę, że zaczynasz się niepokoić.
M-ka mistrzynią eufemizmów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz