19 grudnia 2013

M-ka postanowiła zorganizować dla mnie koncert. Babcia grała na gitarze, dziadek wybijał rytm pokrywkami od garnków, a M-ka śpiewała wymyśloną przez siebie piosenkę. Niestety ciężko było zorientować się, co właściwie śpiewa, poza jedną, wciąż powtarzaną frazą:
- (...) i zagra o wszystko.
Dziadek: M-ko, a o czym jest ta piosenka?
M-ka: No o słoneczniku. Jednym.
Dziadek: No a gdzie ten słonecznik w tekście?
M-ka: No na końcu.
I zaczyna śpiewać:
I zagra o wszystko. I był słonecznik i był jeden. A drugi poszedł do sklepu i dlatego został jeden.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz