29 lipca 2012

O tym, jak prababcia z babcią linię obrony matce rozwaliły, a M-ka dostała skrzydełka.

Kiedy M-ka pierwszy raz oglądnęła Toy Story, od razu chciała latać jak Buzz Astral. Potem były latające kucyki oraz Dzwoneczek.
M-ka uczyła się latać.
W obawie, aby nie przyszło jej do głowy skakanie z mebli czy z parapetu, wytłumaczyłam, że lata tylko to, co ma skrzydła, jak ptak, samolot, motyl, wróżka. M-ka do wiadomości przyjęła i zainteresowała się statkami kosmicznymi, a ja odetchnęłam z ulga

Pewnego dnia M-ka powiedziała prababci:
- Wróżka umie latać, bo ma skrzydełka. Ja nie umiem latać, bo skrzydełek nie mam.
Prababcia radośnie przyklasnęła w dłonie i rzekła:
- To ja ci skrzydełka kupię!

Jakiś czas później M-ka odwiedza prababcię, która mówi:
- Jeszcze nie mam dla Ciebie skrzydełek, pani w sklepie nie miała.
I się zaczęło.
M-ka: Chcę skrzydełka! - smutnym głosem, podniesionym głosem, z uśmiechem, z oczami jak Kot ze Shreka, jako stwierdzenie faktu.
K: Chcesz pić?
M-ka: Nie. Chcę skrzydełka.
Tłumaczymy, że skrzydełek nie ma.
M-ka: Chcę skrzydełka.
W końcu powiedziałam:
- Skrzydełka już do ciebie lecą, ale są jeszcze bardzo malutkie i czasami nie mają siły więc muszą odpoczywać, ale na pewno kiedyś do ciebie dolecą.

Trochę to M-kę uspokoiło, choć po chwili, zaczęła zaglądać przez szybę w drzwiach do drugiego pokoju.
K: Na co patrzysz M-ko?
M-ka: Widzę, jak fruną do mnie skrzydełka!
Babcia: Oj, coś czuję, że te skrzydełka jutro do ciebie przyfruną i mama je spotka wracając z pracy.
M-ka: Hurra! Jutro będą skrzydełka. 

No to mama poszła i spotkała skrzydełka...

M-ka oczywiście ma wątpliwości, czy aby dobre skrzydła dostała, bo jest wróżką, ale dalej nie umie latać. Nie przeszkadza jej to jednak w bieganiu w tym stroju cały dzień, najchętniej po wsi i informowaniu wszystkich sąsiadów, że ma skrzydełka i spaniu ze skrzydełkami. Oczywiście należało wykonać także kilka telefonów, do babci, dziadka, wujka i cioci aby poinformować o skrzydłach.
A ja sobie myślę, że nic nie zostało z mojego planu pod tytułem: nie będę chować różowej księżniczki.

4 komentarze:

  1. To z pewnością tylko etap przejściowy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak... już oczyma wyobraźni widzę taką scenkę: 15 lat później, M-ka wchodzi do domu cała w kolczykach, tatuażach, skórze i irokezie, patrzę na nią tęsknie znad albumu, w którym oglądam zdjęcie M-ki przebranej ze wróżkę i mówię: "Ech... a kiedyś byłaś taką słodką dziewczynką" ;)

      Usuń
  2. hahahaha popadasz w skrajności ;)

    OdpowiedzUsuń