30 września 2015

M-ka: Tato, czy można być dobrym złodziejem?
Tata: Nie, nie wolno kraść. Jak ktoś kradnie to jest to złe. 

M-ka nie jest do końca przekonana i twierdzi, że mogą być źli złodzieje ale też i dobrzy. Tata tłumaczy po raz kolejny, wyjaśnia co to jest kradzież i wyrywa przy tym z ręki M-ki kucyka.

Tata: No  i co? I gdyby ktoś Ci tak nagle tego kucyka zabrał i by już Ci go nie oddał, to czy to byłoby dobre?
M-ka: No nie, ale to nie zawsze jest tak, że jak ktoś coś ukradnie to jest to złe. Bo przecież może być złodziej, któego by złapała policja i zapytałaby go dlaczego ukradł, a on by odpowiedział, że tak naprawdę to nie wie, że nie chciał i wtedy chyba nie byłby takim złym złodziejem.
Tata: Może masz rację. Na przykład, gdyby policjant złapał złodzieja, który ukradłby coś do zjedzenia, na przykład jabłko, i policjant by spytał dlaczego ukradł, a on by odpowiedział, że to dlatego, że był bardzo głodny i nie miał pieniędzy.
Na co M-ka patrzy na tatę z politowaniem i mówi:
- Tato, gdyby nie miał pieniędzy, to by sobie wypłacił z bankomatu.

27 września 2015

Jesteśmy na zakupach. M-ka (dosłownie rzutem na taśmę) dokłada jajko niespodziankę, a ponieważ jestem już w trakcie płacenia kartą, to daję jej 5zł, żeby zapłaciła sama. M-ka płaci, bierze jajko, a pani ekspedientka do niej woła:
- Poczekaj, masz jeszcze resztę - i wydaje M-ce pieniądze.
M-ka patrzy zdezorientowana, więc tłumaczę, że dała pani więcej pieniędzy niż kosztowało jajko i dlatego pani oddała jej pieniądze i że to jest jej reszta.
Biorę od M-ki pieniądze, a ona patrzy na mnie z oburzeniem:
- To jest moja reszta.
Katie: Nie, to jest moja reszta, bo z moich 5zł
M-ka: Oddaj mi moją resztę! To jest moja reszta, bo ja ją dostałam!

Od tego zdarzenia minęło kilkanaście dni. M-ka nadal uważa, że wiszę jej pieniądze.

25 września 2015

M-ka dostała frytki na wynos. Nie bardzo rozumiała, co to znaczy, ale dziadek jej wytłumaczył, że to znaczy, że się zabiera coś ze sobą. M-ka frytki zjadła, ale ciągle nosi puste opakowanie,
Dziadek: Po co to nosisz? Wyrzuć to.
M-ka: Nie mogą.
Dziadek: Dlaczego?
M-ka: No bo to przecież jest na wynos!

21 września 2015

M-ka z jajek niespodzianek próbuje zrobić Minionki. Maluje im oczy flamastrami, ale flamaster się zmywa.
Katie: Gdybyś miała marker...
M-ka (wchodzi w słowo, nadal malując uczy): Polo market. Mój ulubiony.

16 września 2015

M-ka: Jeden chłopak chyba mnie kocha.
Katie: Z twojej klasy?
M-ka: Tak.
Katie: A jak ma na imię?
M-ka: Nie wiem. 
Katie: A dlaczego myślisz, że cię kocha?
M-ka: Bo mnie całuje.
Katie: ???!!!
M-ka: W rękę, albo w policzki. W usta nie, bo ja go nie kocham. On w ogóle to jakiś chory chyba jest.
Katie: Dlaczego?
M-ka: Bo tak dziwnie mówi.
Katie: A czy to przypadkiem nie jest A?
M-ka: Tak! 
Katie:  A. nie jest chory, A pochodzi z Ukrainy i dopiero uczy się polskiego.
M-ka (ożywiona): Z jakiejś bajkowej krainy?
Katie:  Nie, z krainy tylko z Ukrainy. To taki kraj.
M-ka: No to przecież mówię, że to kraina! - po chwili - Aaaa, to dlatego A. nie rozumie, jak mówię "przestań", gdy mnie chwyta za rękę i nie puszcza!
Katie: Myślę, że rozumie.

;)

15 września 2015

Po lekcjach M-ka zostaje w świetlicy. Bardzo jej się tam podoba. Szczególnie, że z koleżankami malują sobie flamastrami po rękach. Dziś zabawa było wyjątkowo przednia. Rysunki znalazły się na: dłoniach, policzkach, ramionach, brzuchu (uśmiechnięta buzia), plecach. Ale i tak hitem była stopa pomalowana cała na czarno.

Mi opadały ręce.
Reakcja M-ki:
- No co?
Co na to panie ze świetlicy?
M-ka: Nic. Bo my to robimy w tajemnicy.


14 września 2015

[Wspomnienie z wakacji]

Jesteśmy już któryś dzień w górach i wybieramy się na wycieczkę.
M-ka: Tutaj każda wycieczka jest bajką.

13 września 2015

Jesteśmy na placu zabaw, na którym z ruchomych klocków zrobiona jest plansza do gry w kółko i krzyżyk. Gramy i M-ka niestety przegrywa 3 razy z rzędu.
M-ka: Koniec tej zabawy. Jestem za stara na kółko i krzyżyk!

12 września 2015

M-ka: Wiesz, tato, są takie reklamy, które kłamią.
Tata: Tak. nie wszystkie mówią prawdę.
M-ka: Ja widziałam takie reklamy. Na przykład jest taka reklama kremu na zmarszczki i babcia go sobie kupiła. I co? I reklama kłamie, bo na drugi dzień babcia dalej miała zmarszczki! One wcale nie zniknęły!

Jakiś czas później leci reklama, o której mówiła M-ka i na końcu pada zdanie, że efekt dostrzegalny po czterech tygodniach stosowania.
M-ka: Aaaa, to dlatego babcia miała je dalej. Po prostu za krótko używała!

8 września 2015

[Wspomnienie z wakacji]

Jesteśmy w górach i poszłyśmy na plac zabaw. Na placu zabaw jest kolonia.
Katie: A wiesz M-ko, co to są za dzieci?
M-ka: Nie.
Katie: To są dzieci, które przyjechały na kolonię. Czyli pojechały na wakacje z paniami, bez swoich rodziców i z dziećmi, których  w ogóle nie znają.
M-ka przygląda się dzieciom, przygląda i nagle pyta z lekką dezaprobatą w głosie:
- Naprawdę to są dzieci, które się nie znają na niczym?

6 września 2015

Po dwóch dniach w szkole:

M-ka: Wiesz, mamo, ja to już przemyślałam.
Katie: Co takiego?
M-ka: Możecie mi kupić smartfona!

Uff, bo już myśleliśmy, że się nie zdecyduje ;)

3 września 2015

Katie:  M-ko, nauczyłaś się czegoś dzisiaj w szkole?
M-ka: Tak. Nauczyłam się, że jak się widzi kogoś na korytarzu, to się mówi 'dzień dobry'.

Czyli kulturalna szkoła.

2 września 2015

M-ka: Mamo, a na którą ja mam jutro do szkoły?
Katie: Na ósmą.
M-ka: Aha. Mamo, a czy ty mnie obudzisz?
Katie: Tak.
M-ka: To dobrze, bo wiesz, ja mogę nie wiedzieć, że jest ósma. - chwila ciszy - Ale co dziennie będziesz mnie budzić, prawda?

1 września 2015

Dziś M-ka otworzyła oczy, spojrzała na mnie smutno, oczy zaszły jej łzą i powiedziała:
- Mamo, ja chyba nie chcę iść do szkoły.

(Byłam twarda i nie powiedziałam, że ja też)


Ale podobno było fajnie :)
Chociaż na zdjęciach zrobionych w czasie apelu m-kowa mina nietęga ;)