26 maja 2012

Dziś przekonałam się, jak bardzo bycie matką wpływa na mój rozwój poznawczy, fizyczny, emocjonalny i intelektualny.
Wieszałam pranie w ogródku. M-ka siedziała w domu i krzyknęła do mnie:
- Zamknij drzwi mamo!
Ponieważ jestem grzeczną mamą, zamknęłam.
A po chwili M-ka zamknęła je od środka na zamek i wpadła w histerię, że chce iść do mnie.
Stoję więc pod drzwiami i mówię:
- M-ko, natychmiast otwórz drzwi
M-ka szarpie za klamkę, wyje co raz bardziej:
- Nie mogę mamo...
- Przekręć zamek!
Nic. Cisza. Wołam. Cisza. Wpadam w histerię. Nadal cisza.
Rozwijam się intelektualnie: jak mam się dostać do środka?!
Muszę jakoś wejść oknem z tyłu domu.
Ponieważ M-ka rano bawiła się przed domem, furtka zamknięta na klucz.
Czas na skok przez płot.
Płot i japonki na stopach nie współpracują - z trudem udaje mi się na niego wdrapać okazuje się także, że poprzez ostre metalowe szczeble nie jestem w stanie przedostać się na drugą stronę, no chyba, że z poharatanymi nogami.
Rozwijam się w ten sposób sposób poznawczo poprzez zdolność abstrakcyjnego myślenia i rozumowania hipotetycznego.
Przy okazji cisza w domu coraz bardziej wpływa na rozwój mojej wyobraźni i doświadczam całego wachlarza emocji.
Po krótkiej analizie postanawiam dostać się oknem od strony ogródka. W tym celu: wchodzę na krzesło, zrywam moskitierę, wsuwam rękę przez uchylone okno i przez jakieś pięć minut rozwijam się fizycznie, próbując pod takim kątem ustawić rękę, aby chwycić uchwyt drugiego okna i je otworzyć. Siłą woli udaje mi się. Potem jeszcze tylko muszę pościągać wszystkie pierdoły z parapetu, otworzyć okno, wejść na parapet, przecisnąć się na drugą stronę (bo nie wszystko udaje mi się z parapetu ściągnąć), zejść tak, by nie stanąć na rozwalającym się biurku i już!
Lecę z dusza na ramieniu do mojego, zapewne: przerażonego, brudnego, głodnego, trzymającego w ręku jakieś niebezpieczne przedmioty dziecka...
M-ka leży na łóżku pod kocem, ogląda bajkę i jest... obrażona.
Bo drzwi zamknęłam...

Dziękuję Ci M-ko, ten dzień matki na długo zostanie w mojej pamięci! 


24 maja 2012

M-ka śpiewa:
kochaaać
jaaak tyyyy
jaaaa
znam cię?
kocham mamę Katie
jaaak
kochaaać
świaaat
stronę
Grzeeeeś
Ksiiisiu
kochać
zmienić świaaat

Zastanawia mnie tylko jedno: kim jest Grześ??



_______


update: po wsłuchaniu się w linię melodyczną, stwierdzam, iż M-ka śpiewa własną wersję piosenki Ani Rusowicz

21 maja 2012

M-ka: mamo, mamo, narysowałem!
Katie: ojej, ale ładnie narysowałaś! A co narysowałaś?
M-ka: Narysowałem mamę!
Katie: aaa, a co mama na tym rysunku robi?
M-ka: Mama się uśmiecha!

Zawsze mi mówili, że mam piękny uśmiech :D

17 maja 2012

Odbieramy M-kę od babci.
Gdy tylko przekraczamy próg dobiega nas głos córki:
- Ja chcę pić olej!

Dziwne myśli, bardzo dziwne myśli chodzą nam po głowach.

15 maja 2012

Formy osobowe czasownika są dla M-ki zupełnie proste i zrozumiałe:
- Mamo, zjadłem obiad. Tata też zjadła obiad.
Konsekwentnie za każdym razem.

5 maja 2012

Gramy z tatą i M-ką w piłkę.
Fakt, o wiele częściej rzucamy piłkę do siebie niż do M-ki.
W pewnym momencie M-ka łapie piłkę, przyciska ją mocno do siebie, obraca się na pięcie i idzie w stronę ogródkowej altany ze słowami:
- Koniec zabawy! 
Trwamy w osłupieniu.

2 maja 2012

Kochana M-ko,
jutro zdmuchniesz trzy urodzinowe świeczki. W związku z tym, wraz z tatą, oczekujemy, że Twój trwający 1,5 roku bunt dwulatka się zakończy.
Następny bunt przewidujemy za dziesięć lat.
Całuję,
Mama.

1 maja 2012

Planujemy urodziny M-ki.
M-ka ma już gotowy plan. Podbiega do mnie, kieruje palec wskazujący w moją stronę i mówi:
- a ty kupisz tort, świeczki i prezenty!
No tak... jak zwykle wszystko na mojej głowie...
Pocieszające jest to, że chciałam upiec tort ale skoro dziecko pozwala mi kupić... ;)